Pozostając w klimacie bliskości z naturą, wraz z Młodą Parą spotkaliśmy się na sesji w lesie. To z pozoru zwykłe miejsce, w czasie sesji fotograficznej potrafi przekształcić się nie tylko w ciekawe, uderzające zielenią i brązami wypełnienia kadrów, ale również idealnie nadaje się do tworzenia pejzaży z zakochanymi.
Choć wśród drzew spędziliśmy nie mało czasu, to nie był to koniec naszej sesji. Zapakowaliśmy się do aut i udaliśmy nad pobliskie jezioro Powidzkie, zakładając, ze załapiemy się na złotą godzinę.
Po drodze zrobiliśmy przystanek przy łące z pięknymi makami i polnymi kwiatkami oraz „tym czymś z fioletowymi kwiatkami” czego nazwy nikt z nas nie znał. Myślę, że nie podarowałbym sobie, gdybyśmy nie uwiecznili Karoliny i Kuby w takich sceneriach.
Dotarliśmy nad brzeg jeziora z którego w stronę głębin prowadził długi, drewniany pomost. Wyglądał on niczym niekończąca się droga wśród rosnącej trzciny.
Pomimo, że na zaplanowaną złotą godzinę słońce schowało się za chmury, nie przeszkodziło to nam, aby zrobić romantyczne ujęcia przy największym jeziorze w Wielkopolsce.